Książka z konkursem, konkurs z książką
Wbrew pozorom to właśnie latem mamy więcej czasu na czytanie, a może bardziej skłaniają nas do tego okoliczności. Leniuchujemy na łonie natury, wygrzewamy się na słońcu jak leniwe koty, i czytamy. Przynajmniej ja tak robię, lubię czytać, przenieść się w inny świat. Leżę sobie i czytam.
Bardzo lubię biografię zarówno na papierze jak i na ekranie, fajnie jest poznawać ludzi, ich myśli, ich życie, nie z plotkarskich gazet czy portali, tylko takie jakie ono jest.
Oczywiście bardzo ważne jest kto tą biografię napiszę, czy ma dobre pióro, czy książkę czyta się
z zainteresowaniem. Nie wszyscy pisarze to potrafią.
Na pierwszy ogień w te wakacje poszła biografia Audrey Hepburn, opasłe tomisko napisane przez krytyka filmowego Alexandra Walkera. Jak zwykle zaskoczyło mnie parę faktów z jej życia, jej arystokratyczne pochodzenie, wykształcenie, znajomość kilku języków. Nie wiedziałam, że tańczyła balet, że była dość wysoka prawie 1,8 m, że grała w teatrze. To wszystko dało jej podwaliny pod idealną grę w "Rzymskich wakacjach", za którą to dostała Oscara, oraz chyba najsłynniejszym jej filmie "Śniadanie u Tiffaniego".
Upór, praca, determinacja, tajemnice z przeszłości, rozumienie innych, olbrzymie pokłady empatii, zawirowania miłosne - to była Audrey.
Może i książka zawierała wcześniej nie publikowane informacje, może pan Alexander jest dobrym krytykiem, ale mnie jego styl nie odpowiada, brakowało mi lekkości czytania, dużo faktów przedstawionych bardzo dokumentalnie.
Druga biografia to był strzał w 10, biografia Jonhy Deppa - "Sekretne życie", świetnie napisana, przez Nigela Goodball, często wtrącone z nim wywiady, cytaty. Mimo że książka do cieniutkich nie należała, przeczytałam ją dość szybko i jak to się mówi - jednym tchem. Zachęcam do przeczytania, lubiłam go do tej pory bardzo, a teraz go uwielbiam. Przyznam się szczerze, że przynajmniej 1/3 jego filmów nie widziałam, muszę to nadrobić, nawet nie wiedziałam, że aż w tylu grał, że otrzymał tak wiele nagród. Facet jest jak samorodek, niesamowity, pracowity i jak sam mówi o sobie
„To może się wydać dziwne, ale nigdy nie miałem specjalnie
wygórowanych ambicji. Nie marzyłem o tym, żeby zostać
aktorem albo reżyserem. Byłem i wciąż jestem muzykiem.
Reszta po prostu się zdarzyła".
Podoba mi się w nim też to, że z szacunkiem wypowiada się o swoich byłych kobietach, zapewniając, że je kochał, i nie należy się po rozstaniu obrzucać błotem. Po prostu, nie wyszło. Johny ma tą wewnętrzną siłę,
że potrafi odmówić roli, która go nie przekonuje, lubi grać postacie ekscentryczne, niekomercyjne, oryginalne.
Podoba mi się jego podejście do życia, dystans i sposób wyrażania.
Idąc dalej za życiem aktorów, kupiłam książkę "Marilyn" Michela Schneidera, ta z kolei pozycja jest dość ciężka, poznajemy Marilyn jako całkowicie inną osobę niż pokazywała nam kamera. Nie jest tu słodką |
"sexi blondyneczką".
W książce publikowane są jej wiersze, rozmowy jej z psychoanalitykiem, jej zagubiony i niezrozumiały świat, tak inny od srebrnego ekranu. Pozycja na pewno warta przeczytania.
Dla odprężenia umysłu, przy następnej wizycie w bibliotece, poprosiłam o książkę łatwą, lekką i przyjemną.
Musiałam odpocząć od cudzego życia.
Dostałam dwie pozycje: "Cała Nadzieja w Paryżu" Deborah McKinlay, oraz "Długi warkocz Bereniki",
"Paryż" jest świetny, i jako lekką lekturę polecam, świetnie się czyta. Zaskoczyło mnie zakończenie, bardzo to lubię, kiedy mijam się z oczywistym zakończeniem. Czasami warto przeczytać i taką pozycję. Czas na Berenikę.
A teraz moi drodzy czytelnicy, będąc w temacie książkowym ogłaszam konkurs.
Nagroda ode mnie to książka Omeny Mensah "3i".
Jest to świetnie napisany poradnik, mało kto wie, że Omenaa prowadzi szkolenia ze sztuki autoprezentacji oraz, że robi doktorat. Kogoś takiego warto posłuchać, tym bardziej że jest kobietą.
Zasady konkursu.
W komentarzu pod postem:
1. Podaj chęć wzięcia udziału, poprzez "biorę udział"
2. Napisz mi, czym dla ciebie jest sukces.
3. Jeśli masz konto na fb, podaj swój nick, ale nie jest to konieczne.
Konkurs trwa od dziś do końca sierpnia (w tym tygodniu są moje urodziny i to ja komuś zrobię prezent), zwycięzcę ogłoszę 3 września. Wygra osoba, która udzieli najciekawszej odpowiedzi.
oto kilka stron ze środka książki - nagrody
Zapraszam
Bardzo lubię biografię zarówno na papierze jak i na ekranie, fajnie jest poznawać ludzi, ich myśli, ich życie, nie z plotkarskich gazet czy portali, tylko takie jakie ono jest.
Oczywiście bardzo ważne jest kto tą biografię napiszę, czy ma dobre pióro, czy książkę czyta się
z zainteresowaniem. Nie wszyscy pisarze to potrafią.
Na pierwszy ogień w te wakacje poszła biografia Audrey Hepburn, opasłe tomisko napisane przez krytyka filmowego Alexandra Walkera. Jak zwykle zaskoczyło mnie parę faktów z jej życia, jej arystokratyczne pochodzenie, wykształcenie, znajomość kilku języków. Nie wiedziałam, że tańczyła balet, że była dość wysoka prawie 1,8 m, że grała w teatrze. To wszystko dało jej podwaliny pod idealną grę w "Rzymskich wakacjach", za którą to dostała Oscara, oraz chyba najsłynniejszym jej filmie "Śniadanie u Tiffaniego".
Upór, praca, determinacja, tajemnice z przeszłości, rozumienie innych, olbrzymie pokłady empatii, zawirowania miłosne - to była Audrey.
Może i książka zawierała wcześniej nie publikowane informacje, może pan Alexander jest dobrym krytykiem, ale mnie jego styl nie odpowiada, brakowało mi lekkości czytania, dużo faktów przedstawionych bardzo dokumentalnie.
Druga biografia to był strzał w 10, biografia Jonhy Deppa - "Sekretne życie", świetnie napisana, przez Nigela Goodball, często wtrącone z nim wywiady, cytaty. Mimo że książka do cieniutkich nie należała, przeczytałam ją dość szybko i jak to się mówi - jednym tchem. Zachęcam do przeczytania, lubiłam go do tej pory bardzo, a teraz go uwielbiam. Przyznam się szczerze, że przynajmniej 1/3 jego filmów nie widziałam, muszę to nadrobić, nawet nie wiedziałam, że aż w tylu grał, że otrzymał tak wiele nagród. Facet jest jak samorodek, niesamowity, pracowity i jak sam mówi o sobie
„To może się wydać dziwne, ale nigdy nie miałem specjalnie
wygórowanych ambicji. Nie marzyłem o tym, żeby zostać
aktorem albo reżyserem. Byłem i wciąż jestem muzykiem.
Reszta po prostu się zdarzyła".
Podoba mi się w nim też to, że z szacunkiem wypowiada się o swoich byłych kobietach, zapewniając, że je kochał, i nie należy się po rozstaniu obrzucać błotem. Po prostu, nie wyszło. Johny ma tą wewnętrzną siłę,
że potrafi odmówić roli, która go nie przekonuje, lubi grać postacie ekscentryczne, niekomercyjne, oryginalne.
Podoba mi się jego podejście do życia, dystans i sposób wyrażania.
Idąc dalej za życiem aktorów, kupiłam książkę "Marilyn" Michela Schneidera, ta z kolei pozycja jest dość ciężka, poznajemy Marilyn jako całkowicie inną osobę niż pokazywała nam kamera. Nie jest tu słodką |
"sexi blondyneczką".
W książce publikowane są jej wiersze, rozmowy jej z psychoanalitykiem, jej zagubiony i niezrozumiały świat, tak inny od srebrnego ekranu. Pozycja na pewno warta przeczytania.
Dla odprężenia umysłu, przy następnej wizycie w bibliotece, poprosiłam o książkę łatwą, lekką i przyjemną.
Musiałam odpocząć od cudzego życia.
Dostałam dwie pozycje: "Cała Nadzieja w Paryżu" Deborah McKinlay, oraz "Długi warkocz Bereniki",
"Paryż" jest świetny, i jako lekką lekturę polecam, świetnie się czyta. Zaskoczyło mnie zakończenie, bardzo to lubię, kiedy mijam się z oczywistym zakończeniem. Czasami warto przeczytać i taką pozycję. Czas na Berenikę.
A teraz moi drodzy czytelnicy, będąc w temacie książkowym ogłaszam konkurs.
Nagroda ode mnie to książka Omeny Mensah "3i".
Jest to świetnie napisany poradnik, mało kto wie, że Omenaa prowadzi szkolenia ze sztuki autoprezentacji oraz, że robi doktorat. Kogoś takiego warto posłuchać, tym bardziej że jest kobietą.
Zasady konkursu.
W komentarzu pod postem:
1. Podaj chęć wzięcia udziału, poprzez "biorę udział"
2. Napisz mi, czym dla ciebie jest sukces.
3. Jeśli masz konto na fb, podaj swój nick, ale nie jest to konieczne.
Konkurs trwa od dziś do końca sierpnia (w tym tygodniu są moje urodziny i to ja komuś zrobię prezent), zwycięzcę ogłoszę 3 września. Wygra osoba, która udzieli najciekawszej odpowiedzi.
oto kilka stron ze środka książki - nagrody
Zapraszam
Czytam inny rodzaj książek, ale również uważam, że książki w wakację są idealnym pomysłem ! Kocham czytac, a niestety w roku szkolnym nie mam na to zbyt wiele czasu :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Monika
obserwuje :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię biografie. Nie pochłaniam ich jednak w takim tempie, jak Ty, Marzenko :) Polecam Ci biografię Marii Curie, napisaną chyba przez jej córkę, dokładnie już nie pamiętam. Ostatnio jednak zmagam się z problemami i nie czytam właściwie nic, a powinnam.
OdpowiedzUsuńCo do konkursu, to pewnie będą lepsze odpowiedzi ale spróbuję.
Biorę udział :)
Sukcesem dla mnie będzie jak poradzę sobie ze wszystkimi problemami; maleńka kropeczka już błyska w ogromnym tunelu...
pozdrawiam Marzenko serdecznie :):):)
Witaj Soniu, ja w takim szybkim tempie nie pochłaniam, to "urobek" od końca czerwca, przy następnej wizycie wezmę polecaną przez Ciebie biografię, chociaż po głowie chodzi mi już Beata Tyszkiewicz. Co do problemów, wiem po sobie, że czasami oderwanie się od nich, przeniesienie w inny świat literatury przynosi rozwiązanie.
UsuńLubię książki biograficzne, zawsze można dowiedzieć się z nich więcej /lubię obie panie/.
OdpowiedzUsuńKsiążki Omeny nie znam a o Paryżu mogę czytać wszystko co mi w łapki wpadnie, muszę przejść się do biblioteki...
Pozdrawiam serdecznie...
Basiu, weź udział w konkursie, książka Omeny jest naprawdę fajna. Co do tej z Paryżem w tytule, to ci powiem, że jest przewrotny.
UsuńBasiu, weź udział w konkursie, książka Omeny jest naprawdę fajna. Co do tej z Paryżem w tytule, to ci powiem, że jest przewrotny.
UsuńMuszę dorwać ten 'Paryż' ;) Lekka lektura poszukiwana tak jak i jakaś przy której mozna sie troszkę pośmiać :)
OdpowiedzUsuńBrawo Marzena, świetny tekst. bardzo dobrze się czyta. No i zaintrygowałaś mnie. Też jakąś biografię przeczytam, bo zwykle czytam coś innego.
OdpowiedzUsuńA co do Omeny, to widzę, że lektura ciekawa (takie lubię). Co do Kreatorki to podpisuję się obiema rękami. Nabrałam chęci, by przeczytać całą książkę. Dlatego wezmę udział w konkursie.
Czym jest dla mnie sukces? Powrotem do punktu wyjścia :) Co dokładnie mam na myśli? Dążąc do sukcesu ruszamy świat, zwracamy się w kierunku innych ludzi, działamy, przemy do przodu, nie wiedząc, że poruszamy się po okręgu.
I kiedy nasze życie zatoczy krąg, wrócimy do siebie, skierujemy uwagę nie na świat zewnętrzny, ale na swoje wnętrze, kiedy zaczniemy żyć tu i teraz, cieszyć się obecnością bliskich i chwilami samemu ze sobą, to wtedy jest sukces.
Violetta
Miło mi że podzieliłaś się swoimi spostrzeżeniami, ładnie piszesz o sukcesie, dla każdego przecież sukcesem może być czym innym, głos ważny :)
UsuńChętnie wezmę udział bo lubię takie książki a ta książka mnie ciekawi. :)
OdpowiedzUsuńNa Fb lubię jako Dorota Kowalska.
Codziennie się mierzę z różnymi problemami i poradzenie sobie z nimi to mały lub większy sukces. Największym było jednak wygranie z groźną chorobą i to, że nie walnęłam tego leczenia w cholerę, chociaż skutki zostawiło do dziś to francowate cholerstwo. Następnym sukcesem będzie, kiedy się dodzwonię na wizytę kontrolną. Minęło kilka miesięcy a księżniczki olewają odbieranie telefonu, pewnie się przejadę w tym celu prosto do pana profesora Simona, może je wskrzesi.. ;) Pozdrawiam Marzenko :)
Witaj dorotko, cieszę się, że weźmiesz udział, co do naszej służby zdrowia to sama nazwa już odstrasza, służba...brrrr
UsuńUwielbiam biografie, bo prawdziwe życie pisze najciekawsze historie i tego nie zastąpi żadna fikcja literacka.
UsuńA co do sukcesu to czasami boję się przyznać sama przed sobą, biorąc pod uwagę wszystko co mnie w życiu spotkało, to ostatnio mam wrażenie , ze po 50 siątce czuję się człowiekiem sukcesu, ponieważ żyję tak jak chcę,mieszkam tam , gdzie sobie wymarzyłam, robię to co lubię, cieszę się każdym dniem i nie przejmuję się drobiazgami.Zachowałam w miarę dobre zdrowie, sprawność fizyczną, intelektualną i wyglądem mam nadzieję nie straszę. Cóż więcej chcieć od życia. Chwilo trwaj.
A tak poza tym cieszę się z zagranicznych wystawowych sukcesów wyhodowanych przez moja rodzinkę psów, ustawiam w gablotce kolejne puchary, ale tak na prawdę to sukcesem jest to, że urodzone u nas psiaki trafiają do dobrych domów, ludzie mają z nich radość , a one dobre życie. To też sukces i to spory. Tak więc sukces ma wiele wcieleń. Moje sukcesy na czterech biegają łapach. Pozdrawiam . Danka
Biorę udział :)
OdpowiedzUsuńSukces dla każdego jest czym innym. Niektórzy uważają rzeczy materialne, pracę, rodzinę czy pieniądze za sukces. Jednak dla mnie nie jest to miarą sukcesu. To są po prostu efekty naszej pracy, czy szczęścia w życiu. To są efekty naszego postępowania.
Świat pędzi na łeb na szyję i często w pogoni za lepszym życiem zatracamy siebie. Stajemy się karierowiczami, albo wręcz przeciwnie popadamy w marazm. Problemy dnia codziennego przytłaczają, a doba często jest zbyt krótka. Jesteśmy zestresowani i zmęczeni, stajemy się zawistni i często przez ten pęd stajemy się chłodni dla otoczenia, czasami złośliwi. Sukcesem dla mnie jest to, żeby potrafić się zatrzymać w tym całym kapitalizmie, który wysysa z nas człowieczeństwo i sprawia, że zaczynamy zachowywać się jak zaprogramowane roboty. Sukcesem dla mnie jest w całym tym szaleństwie zachować ludzką twarz, pełną współczucia i empatii. Sukcesem dla mnie są drobne uczynki, dzięki którym staję się lepszym człowiekiem i pomoc innym, szczególnie wtedy kiedy gdzieś się spieszę. Przytoczę pewną historię, żeby nakreślić o czym dokładnie mówię. Pewnego razu w trakcie ciężkiego dnia w pracy. To taki dzień, kiedy faktycznie brakuje czasu, żeby chociażby wyjść do toalety. I takiego dnia, kiedy byłam skrajnie zmęczona z u śmiechem na twarzy przywitałam starszą kobietę. To był ten szczery uśmiech, bo od niektórych po prostu bije taką pozytywną energią, że inaczej się nie da. I pani poprosiła mnie o pomoc w naprawie nietypowych, bo lunetowych okularów, które jej się rozleciały. Przyznałam, że takie okulary trzymałam pierwszy raz w swoich dłoniach i nie wiedziałam czy mi się uda, ale spróbowałam. Trzymałam w dłoniach okulary i szkiełko, które nie wiedziałam gdzie i jak zamontować, bo okulary lunetowe składają się z kilku soczewek. Po godzinie okulary były jak nowe, a pani zadowolona, bo okazało się, że innych 4 optyków, z dłuższym ode mnie stażem odmówiło jej pomocy, bo nie wiedzieli jak się do tego zabrać. Moja zaciętość i szczera chęć pomocy sprawiły, że nie poddałam się. Pani nie wiedziała jak mi podziękować, bo robiłam to bezinteresownie. Pochwaliła moją pracę i zapytała o imię. I może ktoś powie, że to żaden sukces, bo optyk zajmujący się takimi okularami zrobiłby to w 5 minut. Dla mnie to jest sukces, bo w tym całym pędzie, w całym zmęczeniu i często wrogo nastawionym świecie zrobiłam coś dobrego. Pomogłam, a moja pomoc została doceniona. Wiadomo, że pracuje się po to, by zarabiać, ale czasami dobre słowo i wdzięczność są warte dużo więcej od pieniędzy.
Mój nick: Majniaki
Konkurs z książką wygrywa Danka, czekam na priv z adresem wysyłki. Gratuluję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMarzenko, bardzo dziękuję. Obstawiałam, że wygra Violetta. Tak pięknie napisała o szczęściu, że sobie spisałam jako ulubiony cytat.
UsuńTo może zrobimy tak - ja przeczytam i prześlę innej Pani, takiej która ma ochotę też przeczytać. Co myślisz o tym?
Pozdrawiam i jeszcze raz DZIĘKUJĘ. Ja to mam SZCZĘŚCIE Danka